Powoli nastawiam się psychicznie na jesienne przeprogramowanie mojej szafy (jak zwykle zwlekam, ile się da). Punkt główny programu to wydobycie swetrów z jej głębokich zakamarków i przeorganizowanie na bardziej dostępne półki. Teraz najchętniej sięgam po największe swetrzyska- grube i przytulne, wydawałoby się, że najbardziej odpowiednie na mroźne dni jak np. ten płaszczowy, pastelowy sweter. Niestety takie dzianinowe cuda z trudem mieszczą się pod kurtką/płaszczem. Poza tym szkoda je ukrywać przed świat(ł)em;-). Fajnie jest poczuć wiatr i jesienne słońce przeciskające się przez moherowy splot, a jak zawieje mocniej można bardziej się opatulić i zawinąć szalik jak należy;-)
sweter- no name
naszyjnik, t-shirt- Zara
szalik- sh
buty- Vagabond
spodnie- Topshop